Polski złoty cenniejszy niż dolary

opublikowano: 19 grudnia 2020
Polski złoty cenniejszy niż dolary

Bohaterem wydania „wSieci Historii” jest polski złoty, jako banknot i moneta. Magazyn przybliża szczególnie wiek XX, w którym odbyła się na terytorium państwa polskiego niejedna zmiana waluty, niejedna denominacja i niejedna reforma monetarna.

W artykule „Pieniądz odrodzonej Rzeczypospolitej” Mateusz Sora przybliża dzieje polskiego pieniądza podczas odradzania się Rzeczypospolitej. Opisuje, że… „zgodnie z dekretem Naczelnika Państwa z 7 grudnia 1918 r. Polska Krajowa Kasa Pożyczkowa do czasu uchwalenia ustawy o Banku Polskim otrzymała wyłączne prawo do emisji polskiego pieniądza. W pierwszych miesiącach niepodległości sukcesywnie wprowadzała do obiegu banknoty, które zostały wydrukowane przed 11 listopada. Pierwsza emisja „nowych” marek polskich weszła do obiegu w marcu. Nie różniły się od banknotów poprzednich emisji szatą graficzną, jednak zawierały znaczącą deklarację: „Państwo polskie przyjmuje odpowiedzialność za wymianę niniejszego biletu na przyszłą polską walutę”.

Autor wskazuje na dalsze wydarzenia: „W styczniu 1919 r. odbyły się wybory do Sejmu Ustawodawczego […]. Z inicjatywy przewodniczącego komisji Sejm na posiedzeniu 28 lutego uchwalił ustawę, zgodnie z którą polską walutą stał się złoty […]. Operację wymiany marek na złote miał przeprowadzić nowy minister skarbu Stanisław Karpiński […]. Karpiński nie wprowadził złotego do obiegu, druk banknotów się opóźniał, ale zasadniczym problemem, z którym musiał się zmierzyć rząd Paderewskiego, było zapewnienie środków na bieżące działanie państwa […]”.

Sora omawia też, jakie trudności stawały na drodze realizacji założeń: „Na zarzuty posłów, że rząd w niedostatecznym stopniu dba o wpływy budżetowe, minister Karpiński odpowiadał, iż wyższe wpływy zagwarantuje dopiero wzrost gospodarczy. Zarówno ugrupowania opozycyjne, jak i koalicja stanowiąca polityczne zaplecze rządu Ignacego Paderewskiego w toku debaty budżetowej poddały politykę gospodarczą rządu druzgocącej krytyce […]. Stanisław Karpiński podał się do dymisji. Jego następcą i ostatnim ministrem skarbu w rządzie Paderewskiego został doświadczony galicyjski polityk Leon Biliński, dla którego priorytetem było ujednolicenie waluty na całym obszarze Polski.”

Prezentacja wideo nowego numeru "wSieci Historii" - obejrzyj TUTAJ

Anna Brzyska w artykule „Złoty nowej ery” przypomina okoliczności denominacji w 1995 r.: „Proces ten polegał na wprowadzeniu nowego stabilnego złotego w miejsce starego złotego, zdewaluowanego przez inflację. W latach 80. polska gospodarka znajdowała się w stanie postępującego rozkładu. Lata 1981–1990 przyniosły zdecydowane zaostrzenie inflacji i gwałtowny spadek siły nabywczej złotego. […] na przełomie lat 80. i 90., Narodowy Bank Polski rozpoczął przygotowania do denominacji złotego.

Autorka wymienia argumenty, które przemawiały za przeprowadzeniem denominacji: „Pierwszy dotyczył wizerunku polskiej gospodarki. Pieniądz był bowiem postrzegany jako jeden z symboli władzy państwowej, a zaufanie do niego tworzyło przekonanie o sile i stabilności państwa. To z kolei przekładało się bezpośrednio na ocenę kraju na arenie międzynarodowej. […] Pojawiły się również argumenty ustrojowe – stary złoty był walutą poprzedniego systemu politycznego i ekonomicznego […]. Celowość denominacji potwierdzały ponadto względy praktyczne. Przeliczanie i zapisywanie długich ciągów cyfr stawało się kłopotliwe nawet przy użyciu ówczesnych kalkulatorów i programów komputerowych. Nie bez znaczenia były także rosnące koszty obsługi obrotu gotówkowego oraz koszty produkcji i przechowywania pieniędzy.”

Brzyska opisuje również wydarzenia, które poprzedzały ten proces: „pomimo dokonanych formalnie zmian ustrojowych, do obiegu wciąż trafiały nominały tzw. banknotów przejściowych, opatrzonych symboliką poprzedniego ustroju […]. Z kolei na banknotach wyemitowanych w latach 1990–1992 […] widniała już nowa nazwa państwa: „Rzeczpospolita Polska” oraz wizerunek orła w koronie, ale znak wodny nadal prezentował godło PRL. Dopiero pieniądze wyemitowane z datą 16 listopada 1993 r. pozbawiono oznaczeń minionego okresu. W 1994 r. Narodowy Bank Polski wprowadził do obiegu […] serię banknotów […]. Miały one identyczne jak seria z lat 1989–1992 główne elementy graficzne i wizerunki postaci, ale zyskały nowoczesne zabezpieczenia oraz dodatkowe elementy wyróżniające.”

Marcin Różalski w artykule „Powstaniec styczniowy i przepowiednia dla Piaseczna” przybliża czasy burzliwej drugiej połowy XIX wieku i podejmuje temat polskiego kościoła katolickiego, który aktywnie angażował się zrywy niepodległościowe. Autor pisze o duchownym księdzu Ludwiku Czajewiczu, który postanowił wspierać Polaków walczących o wolność. Doskonale się uczył i zdobył prestiżowe wykształcenie. Stopniowo piął się również w kościelnej hierarchii. Mocno bronił Polaków przed represjami Rosjan. „Ks. Czajewicz niejednokrotnie udowadniał swoje jasne i narodowe stanowisko. Jak wspomina w „Polskim Słowniku Biograficznym” ks. Władysław Kwiatkowski: „Wykazywał swój głęboki patriotyzm, ostro potępiając gwałty żołnierzy rosyjskich popełniane na bezbronnej ludności i na warszawskich kościołach”. W 1860 r. władza duchowna mianowała ks. Ludwika proboszczem parafii św. Anny w Piasecznie. (…) Po wybuchu powstania styczniowego w 1863 r. organizował pomoc dla powstańców i został mianowany cywilnym naczelnikiem powstania, występując pod ps. Baltazar Zybcych. W ten sposób, jak pisze ks. Grzegorz Kalwarczyk w swoim opracowaniu „Przewodnik po parafiach i kościołach Archidiecezji Warszawskiej”, proboszcz piaseczyński stanął w rzędzie bohaterów narodowych takich jak: abp Zygmunt Szczęsny Feliński, Romuald Traugutt czy ks. Stanisław Brzózka.”

Niestety w wyniku donosu księdza aresztowano. Z początku otrzymał wyrok 10 lat katorżniczej pracy na terenie Syberii. Ostatecznie jednak złagodzono go do samego zesłania. W 1865 r. zamieszkał w gminie Bałachta, w okręgu aczyńskim. „Eugeniusz Niebielski w książce „Tunka. Syberyjskie losy księży zesłańców 1863 roku” dotarł do dokumentów, w których wyczytać można, że tam właśnie ks. Czajewicz miał otrzymać od swego stryja, pracownika Komisji Finansów Królestwa Polskiego, paczkę z lekarstwami, kalendarzem, mapą Rosji oraz gotówkę. Jednak, jak to często bywało, przesyłka dotarła do adresata pusta.” Następnie duchowny przeniósł się w okolice mongolsko-chińskiej, do Tumki. Trafiało tam wielu zesłanych duszpasterzy. Na swojej drodze spotkał też polskich lekarzy, którzy nauczyli go jak pomagać chorym. „Dzięki temu mógł wraz z misjonarzem z Płocka ks. Rafałem Drewnowskim zająć się leczeniem miejscowej ludności.”

Waldemar Czechowski w artykule „Życie i śmierć Bronisława Piłsudskiego” opisuje losy słynnego etnografa. Postać Bronisława Piłsudskiego to zdaniem autora doskonały materiał na filmy i książki. Jego dokonania opisują liczne opracowania naukowe. Trudno także jednoznacznie wskazać co pchnęło go do dramatycznej decyzji, aby ze sobą skończyć. „Co tak naprawdę myślał, gdy niecały rok przed śmiercią pisał z Paryża do przyjaciela: „Jestem zmęczony życiem, chcę powrócić do swoich Ajnów, na Sachalin”. Czy miał dość swarów i konfliktów braci Polaków i Litwinów na obczyźnie? Jaka tragiczna myśl kazała mu skoczyć do Sekwany 17 maja 1918 r.?” – zastanawia się Waldemar Czechowski. „Początek życia był dla Bronisława fatalny. Jako student pierwszego roku prawa został wplątany w zamach na cara. Wyrok śmierci zamieniono na 15 lat katorgi podczas zesłania. Potem wyspa Sachalin – i 20 lat życia na Dalekim Wschodzie. Wreszcie tułaczka: Japonia, USA i europejskie peregrynacje. Cały czas przewijał się w jego myślach motyw tęsknoty za ojczyzną i marzenie powrotu nad Wilię. Piłsudski mimo przeciwności losu przekuł swoją niedolę i los zesłańca w wyjątkowe osiągnięcia w humanistyce.” Szczegółowo opisał zwyczaje autochtonicznej ludności Ajnów oraz uczył ich, jak walczyć o swoje prawa w imperium zarządzanym przez Rosjan.

W tekście czytamy także o tym, że Piłsudski często zmieniał otoczenie i poznawał nowe kultury. „Był także człowiekiem podróży. Wiecznie pchany niepokojem duszy, coraz bardziej targanej rozterkami. On, urodzony na Litwie „litewski Polak” (jak siebie określał w dzienniku z roku 1882) z poczuciem głębokiej przynależności do kultury polskiej był jednak człowiekiem świata. Tak o nim mówią dzisiejsi wybitni badacze: Alfred F. Majewicz, Antoni Kuczyński czy w Japonii Koichi Inoue. To właśnie za ich zgodą korzystam w tym tekście z wymienionych opracowań. Bronisław Piłsudski miał dwa paszporty: rosyjski i austriacki – polskiego się nie doczekał. Zabrakło mu sześciu miesięcy do ogłoszenia niepodległej Polski.

Prof. Jerzy Miziołek w artykule „Jana Pawła II dialog ze sztuką Michała Anioła” podejmuje temat konserwacji fresków Michała Anioła w kaplicy Sykstyńskiej, która jest ogromną zasługą pontyfikatu Jana Pawła II. Dzieła wybitnego artysty, który malował sklepienia i uwieczniał sceny związane z chrześcijańską tradycją i Biblią dla potomnych, niestety przez lata traciły swój blask poprzez działanie różnych czynników zewnętrznych i nieumiejętnych konserwacji. „Jak doszło do tak silnego zabrudzenia malowideł, że widać je było „jak przez okopcone szkło”? Przypomnijmy, że freski zdobiące sklepienie Sykstyny wykonane w latach 1508–1512, mają powierzchnię ok. 1200 m2, która przez całe wieki wchłaniała kopeć ze świec i piecyków ogrzewczych, jakich używano w czasie jesiennych i zimowych konklawe.” Wiąże się z tym również ciekawe wspomnienie słynnego niemieckiego pisarza. W 1787 r. w czasie pobytu w Rzymie Goethe zanotował: „Drugiego lutego wybraliśmy się wszyscy do Kaplicy Sykstyńskiej na święcenie świec. Poczułem się nieswojo i razem z przyjacielem wyszliśmy szybko z kościoła, bo pomyślałem sobie, że te właśnie świece od trzystu łat zaćmiewają cudowne freski” - czytamy.

Jerzy Miziołek podkreśla, że dopiero za rządów Polaka w Stolicy Apostolskiej podjęto najważniejszą decyzję dotyczącą uratowania fresków przed dalszym zniszczeniem i wydobycia z nich tego co najważniejsze. „Dzięki konserwacji zleconej przez Jana Pawła II możemy dziś w rozmaitych porach dnia i roku bez sztucznego światła podziwiać wszystkie sceny wraz z detalami i studiować ich treści ideowe. Papież podjął się również tego zadania w swoich wypowiedziach prozą i wierszem. W „Tryptyku rzymskim” czytamy: „Tu, w tej kaplicy, wypisał ją [Księgę Rodzaju] Michał Anioł nie słowem, ale bogactwem spiętrzonych kolorów”.

Więcej w najnowszym numerze „wSieci Historii”, już w sprzedaży, także w formie e-wydania – polecamy tę formę lektury, wystarczy kliknąć TUTAJ

Zapraszamy też do subskrypcji magazynu historycznego w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.

Komentarze (0)
Dodająć komentarz, akceptujesz regulamin forum.
dodaj komentarz
 
 

obecnie brak komentarzy, zapraszamy do komentowania.

 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła